Wczoraj Robert wziął udział w degustacji (w jednej z jego ulubionych warszawskich miejscówek) w Wejman Wine Barze, gdzie gościły rodzime winna z 44 Winnic Dziedzic.
Degustacji przewodziła sama właścicielka winnicy - pani Monika Dziedzic. Trzeba przyznać, że spotkanie wypadło bardzo ciekawie, bo nie tylko opowiedziała ona o degustowanych winach, ale i przybliżyła historię powstania winnicy, prawdziwe realia prowadzenia takiego biznesu w Polsce i zmagania z "cudowną" polską biurokracją.
44 Winnice Dziedzic znajduje się na Podkarpaciu, w miejscowości o wdzięcznej nazwie Straszydle. Na 1300 drzewkach uprawiane są hybrydowe odmiany Bianca, Aurora, Sibera, Muscat, Hibernal, Seyval Blanc (szczepy białe) oraz Rondo, Regent i Leon Milot (szczepy czerwone).
Udało się zdegustować dwie butelki:
- Sey Sey - to wino powstałe w 100% z Seyvala; w smaku atakuje kwasowością, której nie powstydziłby się rasowy riesling. W nosie dość zwiewne aromaty limonki z odrobiną jabłka. Lekkie, chrupkie, orzeźwiające - w sam raz na babie lato, cena 59 zł.
- Sukcesja - to kupaż winogron Bianca, Sibera i Muscat; w smaku kwasowość zniwelowana jest przez cukier resztkowy. W nosie aromaty chleba, drożdży i przeleżanych na słońcu jabłek. Wino poważne, nie wstydzące się swojego charakteru, cena 69 zł.
Jako ciekawostkę - na koniec - spróbowaliśmy Neo barrique z Winnicy Witanowice, a więc 100% regenta, który dojrzewał we francuskiej beczce. Z tego połączenia powstało wino o aromatach dymu i kiszonej kapusty. Interesujące, ale chyba trochę za zielone i z delikatną warzywną nutą, która mimo że dla polskich czerwonych win jest dość typowa, to tu psuła ogólny odbiór.
Jeśli poszukujecie dobrych polskich win, to możecie spróbować je w Wejman Wine Barze, gdzie wina z 44 Winnic Dziedzic są dostępne na kieliszki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz