Próbujemy dziś znaną na polskim rynku butelkę Sangre de Toro 2013 od Torresa. W Lidlu dostaniecie ją za jedyne 19,99 zł.
Torres to potężny producent, posiadający kilkanaście winnic w Katalonii, Chile i Kalifornii. Jedna z jego marek to właśnie Sangre de Toro - kupaż szczepów Garnacha oraz Carinena, produkowane od 1954 roku. Jego nazwa nawiązuje do rzymskiego boga wina - Bachusa, zwanego też Synem Byka.
Kolor stanowi znakomite rozwinięcie nazwy. Jest ciemny, głęboki, nieprzezroczysty. Ma wiśniowy odcień z bordowymi refleksami. Łzy są liczne i gęste. Alkohol jest dość wysoki - 13,5%. Zaraz po otwarciu dominuje też w nosie - dlatego warto dać temu winu pooddychać. Stopniowo otwiera się w kierunku wiśni i czerwonych porzeczek. Wychodzi też beczka (wanilia i nuty korzenne), ale nie jest nachalna i pozwala dominować owocom. W ustach mamy średnią kwasowość i bardzo miłą owocowość - wiśnie, jeżyny.Taniny są bardzo aksamitne.
Robert: Po byczej krwi spodziewałbym się nieco więcej zadziorności. Tutaj w ustach zabrakło trochę ciała i koncentracji. Ale wino jest przyjemnie owocowe, beczka nie dominuje i nie przytłacza, a jedynie spina butelkę w przemyślaną całość. W swojej cenie bardzo eleganckie i dobrze ułożone. Zdecydowanie warto. 86/100
Marta: Bardzo przyjemna i miła w obejściu butelka. Owocowość jest jej największym atutem. Delikatna, subtelna i dobrze zbalansowana kwasowość, wydobywa aromaty dojrzałej wiśni a beczka dosłownie muska smak.
Ocena - bardzo dobre.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz