sobota, 29 marca 2014

Portugalia w Winnicach Południa


Miłośnicy gorącego portugalskiego klimatu!
Przez cały kwiecień w Winnicach Południa powołując się na naszego bloga dostaniecie 10 % zniżki na opisane z degustacji wina.
Nie przepuście tej okazji :)

piątek, 28 marca 2014

Herdade de Calada w Winnicach Południa



W czwartek z Winnicami Południa wybraliśmy się w podróż na południe Portugalii do regionu Alentejo. Ta równinna kraina charakteryzuje się upalnym klimatem, a to znowu wpływa na winogrona, które mają niezwykłe szanse na dojrzewanie w komfortowych warunkach. Dzięki temu owoce są silnie skoncentrowane, pełne cukru i dają wina bogate w owocową świeżość z wysoką zawartością alkoholu.

poniedziałek, 24 marca 2014

Proste i dobre - Saint-Emilion Grand Cru 2011

Za oknem deszczowo i chłodno. Co może być lepszym lekarstwem na taką pogodę jeśli nie butelka wina i dobre towarzystwo...

Wybraliśmy zalegającą na półce od dłuższego czasu Saint-Emilion Grand Cru 2011 z Lidla. Saint-Emilion to jedna z najważniejszych apelacji prawego brzegu Bordeaux. Powstają tu wina o pełnym smaku, bardziej owocowe niż np. w Medoc. Niech jednak przy zakupie nie zmyli Was nazewnictwo etykiety. To nie jest wino z najlepszych stanowisk z Saint-Emilion. Wręcz przeciwnie zapis "grand cru", ale bez określenia "classe" oznacza wino znajdujące się (przynajmniej w teorii) na dole jakościowej drabinki. Niestety na ten haczyk łapie się wielu początkujących fanów wina. Nasz wybór na szczęście był świadomy, a cena 29,99 zł w Lidlu i tak wydawała się zachęcająca jak na podstawowe Bordeaux.

Wino pochodzi od Unii Producentów Saint-Emilion. Nie jest to żaden renomowany producent, a zrzeszenie wytwórców nie mających prawa posługiwać się "lepszymi" markami i niejako zmuszonymi produkować wina pod tą zbiorczą nazwą. 

Czas na konkrety:

Butelka to połączenie szczepów Merlot, Cabernet Franc i Cabernet Sauvignon. Wino w kieliszku ma bardzo ładny purpurowy kolor, z delikatną obręczą i refleksami. Zapach nie jest mocno intensywny, ale przyjemny. Dominują nuty beczkowe, drzewne i ziemiste. Tło stanowią aromaty wiśniowe. W smaku czujemy rozsądną kwasowość, nienachalny owoc i średnie taniny. Wino jest surowe, może bez jakiejś wielkiej głębi, ale zrobione ze smakiem.

Robert: Jeszcze jakiś czas temu powiedziałbym, że to wino jest kiepskie. Widzę, że mój gust też ewoluuje, bo teraz mi smakuje. Może nie porywa, nie wpadam nad nim w zachwyt, ale potrafię docenić jego prostotę. Stąd daję 85/100.

Marta: Proste nie znaczy banalne.Tajemnica aromatu i zapachu daje wiele do myślenia.
Moje 83/100!

Czas uczy pokory wobec Bordeaux.

piątek, 21 marca 2014

Chilean Wine Tour - relacja z degustacji

Wczoraj mieliśmy okazję wziąć udział w degustacji win chilijskich - Chilean Wine Tour 2014. To była pierwsza poważniejsza okazja zapoznania się z winami tego kraju. Do tej pory na palcach jednej ręki moglibyśmy wymienić próbowane stamtąd pozycje. Po tym wieczorze sytuacja ta diametralnie się zmieniła.

Wina z Chile zdecydowanie zasługują na uwagę. Większość przez nas próbowanych butelek była lekka, rześka, mocno owocowa, z bogatym bukietem zapachów. Nawet wina kategorii reserva, czy gran reserva ujmowały swoją lekkością. Wśród szczepów dominowała oczywiście wizytówka Chile - Carmenere. Nie zabrakło też ciekawych Syrah, Cabernetów, Merlotów czy Pinot Noir. Z białych elegancko chłodziły głównie Sauvignon Blanc i Chardonnay.

Win było zbyt wiele, by spróbować choć po jednej z każdych winnic. Dla nas, nieobeznanych z Chile, było tym większe wyzwanie, aby wyłowić wśród nich perełki. Oto te które udało się nam znaleźć...



środa, 19 marca 2014

Poprawna (tylko) Rioja - Marqués de Mundaiz Crianza 2010

Marqués de Mundaiz Crianza 2010 z Bodegas Lan to ostatnie z win zakupionych podczas biedronkowego festiwalu win hiszpańskich. Nie dość, że butelka pochodzi z Rioji, to w dodatku jest to100% tempranillo, wydaje się że lepiej być nie może, ale czy faktycznie?
Crianza, to wino starzejące się przez 12 miesięcy w beczkach (tutaj z amerykańskiego dębu) oraz dodatkowo 2 miesiące w butelkach. 

W kieliszku wino prezentuje ładny ciemny kolor. Jest nieprzezroczyste, z delikatnie zarysowującą się obręczą. Łzy słabo widoczne. Początkowo w nosie dominował alkohol, zapach był ostry, kręcący ale nie odpychający, raczej zapraszał do dalszego próbowania. Gdy wino pooddychało, ujawnił się bukiet czerwonych owoców, malin i truskawek, gdzieś w tle delikatnie pachniało też beczką. Zapach jest bardzo elegancki, ładnie zbudowany.

Smak trochę rozczarowuje. Jest zrównoważony, delikatny alkohol miesza się ze słodyczą. Nuty owocowe są jakby przytłumione, sama beczka też nie wybija się na pierwszy plan. Taniny są bardzo delikatne i także nie za wiele da się powiedzieć o finiszu. 

Robert: To wino poprawne. Nie można doszukać się w nim wad. Niby wszystko się zgadza, jest smak, jest zapach, jest równowaga, ale brakuje mu trochę zadziorności. Takiego wina spodziewałbym się po konserwatywnym Bordeaux, a nie ognistej Hiszpanii. Dlatego daję mu tylko (a może aż) 81/100

Marta: Mnie wino intrygowało, nierówność smaku i zapachu wytrąciła przyjemne doznania, przyznaję że nie przypuszczałam, że jest z Biedronki! Faktycznie w pierwszej fazie królował alkohol, ale kiedy wino pooddychało wytrąciły się subtelne owocowe nuty. Moje 81:)

Biorąc pod uwagę stosunek ceny (19,99 zł) do jakości - wino wypada znakomicie. Taka klasyczna Rioja, bez drapieżności, ale z klasą. Wydaje się, że czas zrobił już dobrą robotę. To tylko Crianza, z rocznika 2010, trochę brakuje już jej ciała. Gdybyśmy próbowali ją rok czy dwa lata wcześniej pewnie powaliłaby nas na kolana. A tak jedynie siedzimy i kiwany nad nią z uznaniem:)

poniedziałek, 17 marca 2014

Wino spod obcasu - Luccarelli Primitivo 2013

Primitivo to prawdziwy skarb Apulii. Światu stało się znane, gdy odkryto, że jest "bratem" świecącego swoje triumfy za oceanem zinfandela. Tworzy wina bogate w cukier, a co za tym idzie z wysoką zawartością alkoholu - nierzadko zdarzają się butelki ponad 15%. Podstawowym problemem tej odmiany są nierównomierne dojrzewające grona, przez co winiarzom trudno jest wybrać odpowiednią porę zbiorów. Z drugiej strony szczep bardzo dobrze oddaje warunki glebowe, na których wzrasta. Wszystko to w połączeniu sprawia, że butelki promitivo są bardzo nierówne, wśród przeciętności trudno znaleźć prawdziwy skarb.

Tym razem naszym łupem padło Primitivo od Luccarelliego rocznik 2013, a więc najświeższe z jego win. Pięknie prezentuje się w kieliszku, lśni głębokim wiśniowym kolorem z wyraźnie zaznaczoną różową obręczą.14% alkoholu zostawia na kieliszku wyraźne ślady. 

Wino nie było beczkowane, na każdym kroku zdecydowanie dominują w nim owoce. Zapach to charakterystyczne dla primitivo aromaty wiśni oraz ziołowe tło. Wyraźnie wyczuwalne są też nuty alkoholowe. W ustach wino jest żywe, pełne owoców, lekko kwaskowe. Niestety trudno nam było wskazać jakieś konkretne smaki. Wino jest średnio zbudowane, ale mała ilość garbników w połączeniu z pieprznym finiszem postawia na języku przyjemne wspomnienie.

Robert: Cały czas nie mogę się zdecydować co sądzić o tej butelce. Podoba mi się jej owocowość, ale z drugiej strony moje pierwsze wrażenie: sok a nie wino. Po jakimś czasie dostrzegłem jego uroki - delikatną słodycz i pieprzne nuty. Nie wiem, czy moje 79/100 nie jest zbyt surowe.

Marta: Najlepszy w tym winie jest jego finisz, lekka pikanteria zrobiła na mnie największe wrażenie. Zapach i smak to połączenie słodkiej jagody z ostrością pieprzu. Moje 80/100.

Apulia to obcas włoskiego buta. Wino kojarzy nam się ze świeżo rozdeptanymi, rozgniecionymi winogronami, rześkimi, soczystymi i tryskającym sokiem. Tego wieczoru "mieliśmy smak" na coś lepiej zbudowanego, ale wydane 34 zł w Winkolekcji nie uważamy za zmarnowane :).

sobota, 15 marca 2014

Kometa - Quinta Dos Currais 2012

Piątkowy wieczór, początek weekendu, czas relaksu i odprężenia, a więc i moment dla lekkiego, bezpretensjonalnego wina - wybór padł na zakup z przydomowego sklepu Dobre Wina - Quinta Dos Currais 2012 z Portugalii od producenta o tej samej nazwie. Wino pochodzi z apelacji Beira Interior leżącej mniej więcej w połowie portugalskiej kiełbaski (z tym kojarzy się nam kształt tego kraju). Winnica produkuje tylko cztery wina, dwa białe i dwa czerwone. Nasza butelka to niższa półka w swojej kategorii, co wcale nie czyniło ją złą. 

Jest to kupaż czterech szczepów: 35% touriga nacional, 40% aragones, 15% castelao, 10% rufete. Pierwszy z nich, do niedawna używany był jedynie do wyrobu porto, obecnie coraz częściej wykorzystuje się go do produkcji innych win. Jego cechą charakterystyczną jest mała ilość soku w owocach, co daje wysoką koncentrację zawartych w nich smakach. Aragones to nic innego jak znane już i opisywane przez nas tempranillo, które w Portugalii występuje pod tą nazwą. Castelao to z kolei odmiana dająca lekkie, owocowe, bardzo świeże wina. Rufete to znowu szczep o dużej kwasowości. Takie połączenie daje idealny balans.

W kieliszku wino ma ciemny, głęboko fioletowy kolor. Ładne łzy wskazują na wysoką, bo 14,5% zawartość alkoholu. W nosie jest intensywnie owocowe. Królują jagody i wiśnie, w tle przewijają się również truskawki i poziomki. Smak to harmonia wrażeń. W pierwszym odczuciu wino jest kwaskowe, by zaraz rozpłynąć się w ustach w słodyczy i zostawić mocny taniczny finisz. W smaku dominują nuty beczki (wino leżakowało 8 miesięcy w beczkach amerykańskich i francuskich). Czujemy wanilię i maślane herbatniki. Owoce przybrały zaś postać już nie świeżych, zebranych prostu z krzaka czy drzewa, ale przetworzonych na dżem.

Robert: Lekkość, kwasowość i owoc z jednej strony. Słodycz i beczka z drugiej. Wino na pierwszy rzut oka jest pełne sprzeczności, ale połączonych harmonijnie w przyjemną dla nas całość. W relacji cena do jakości więcej niż dobre. 84/100 zupełnie nie naciągane :)

Marta: Kometa to było pierwsze słowo jakie przyszło mi na myśli w kreacji smaku. Cudowne przechodzenie kwasowości w słodycz, ogień delikatnie gaszony przez wodę - stwarza niesamowite doznania smakowe. Portugalię wpisuję na listę nieodkrytych jeszcze niespodzianek. Moje 85/100.

Wino nie dość że znakomicie "pijalne", to przy tym ma w sobie sporo niuansów i zaskoczeń. A póki w Dobrych Winach kosztuje w kiermaszu 24,99 zł nie ma nad czym się zastanawiać :)

środa, 12 marca 2014

Gdzie zachód spotyka się ze wschodem - Monfort Village Carignan 2012

W poszukiwaniu nowych inspiracji udaliśmy się w podróż na Bliski Wschód, a konkretnie do Izraela z butelką Monfort Village 2012 od Barkan Wine Cellars. Barkan jest drugim co do wielkości producentem izraelskich win. Po spróbowaniu tego wina odnoszę wrażenie, że warto było zainwestować w droższą markę tej winnicy. Ale nie wyprzedzajmy faktów.

Naszą butelką wyprodukowano z dwóch szczepów - carignan i argaman. Pierwszy z nich to winorośl kiedyś bardzo popularna we Francji. Obecnie została wyparta przez inne ciekawsze smakowo odmiany. Możemy domyślać się, że w Izraelu cieszy się powadzeniem ze względu na fakt, że daje winiarzom bardzo wysokie plony. Argaman to dla kontrastu typowo izraelski szczep, który daję winom mocny, owocowy zapach.

To właśnie zapach jest największym atutem tego wina. Jest ostry, ale przy tym przyjemny. Czujemy nuty wędzone, drzewne. Kojarzą się nam ze zapachem świeżo przełamanej gałęzi, pełnej jeszcze soków i aromatów. W tle można wyczuć maliny i inne czerwone owoce. Wino ma ciemny, rubinowy kolor, z ładnym połyskiem i przezroczystą obręczą.

Po takim nosie, smak okazał się rozczarowujący. Wino jest lekkie, proste i brakuje mu jakiejś tajemnicy, tego "wow!". w pierwszym momencie czujemy delikatną kwasowość, potem do naszych kubków smakowych próbują się dostać owoce, ale nim zorientujemy się o co chodzi, tracimy ten ulotny smak. Jedynie ziołowy finisz przez chwilę pozwala cieszyć się tym winem.

Robert: To jest wino koszerne i może jest to klucz do jego zrozumienia. Kojarzy mi się właśnie z takim ortodoksyjnym Żydem. Nieco zamkniętym w sobie, nie interesującym się tym, co dzieje się dookoła, nie chcącym nic udowadniać. Daję mu 85/100.

Marta: Mam słabość do izraelskich klimatów, nie ukrywam że wiele razy w literaturze natrafiałam na wychwalane winnice tamtych regionów i szukałam win o zapachu/smaku ziół, przypraw, intensywnych ale przez niską zawartość alkoholu delikatnych. Dzisiejsza przygoda to jednak przesada z delikatnością; wino ma ładną grillowaną woń, na myśl przychodziło mi ognisko, ale zapach to nie całe wino, liczy się jeszcze smak i tu niestety przygoda się szybko skończyła: krótkie, z delikatnym finiszem, zabrakło izraelskości. 83/100

Wino choć proste, było smaczne. Cena (34 zł w Almie) również była odpowiednia. Nie powaliło nas, raczej do niego nie wrócimy, ale nie przestaniemy próbować win z Izraela. Jeśli znacie jakieś ciekawe pozycje to czekamy na podpowiedzi :)

poniedziałek, 10 marca 2014

Niespełnione nadzieje - Chianti Classico Fortezza Dei Colli

Kabacki Lidl i Św. Graal?
W związku z włoskim tygodniem w Lidlu zauważyliśmy na półce prawdziwe Chianti Classico za 24,99 zł - Fortezza Dei Colli od Ireos Sca. Niestety ta podejrzanie niska cena przełożyła się na smak wina.

O ile sam kolor (transparentny z różową obrączką i ładnymi łzami) przypominał typowe chianti, to już zapach był zdecydowanie za płytki. Dominował alkohol, w tle wyczuwalne były nuty owocowe, ale bardzo słabe. W smaku wino było również bardzo płytkie. Nie wyczuliśmy ani garbników, ani bogatych nut owocowych.
Nie chcieliśmy się poddać, daliśmy mu pooddychać i niewiele się zmieniło w samym smaku, tylko zapach nabrał lepszej nuty - trawiastej i drzewnej, a w ustach można było wyczuć truskawki. 

Robert: W tym winie wszystko było ulotne. Ani smak, ani zapach nie miał w sobie tej miękkiej owocowej słodyczy której oczekuję od chianti. Brakowało mi w nim duszy Toskanii. To nie jest złe wino, da się je wypić, ale jednak od prawdziwego toskańskiego koguta oczekuję o wiele więcej. Stąd ode mnie jedynie 77/100.

Marta: Ja zupełnie nie potrafię opisać tego wina, mam wrażenie że czegoś mu brakuje, gdzieś popełniono błąd, stąd taka jego bezwładność, przesadzona prostota, nijakość. Wino nie miało dla mnie płci, na myśl przychodzi mi refleksja, że pasowałoby w wyjątkowo upalny dzień, nie rozgrzałoby głębi ale zostawiłoby alkohol. Moje 76/100.

Jak na wino do trzech dych nie było złe. Jak na Chanti Classico niestety nie porywało. Można kupić, ale po co? Dopłaćcie lepiej kilka złotych i rozejrzyjcie się za naprawdę niezapomnianym chianti.

niedziela, 9 marca 2014

Zlot Blogosfery - relacja i odczucia

Jak wybrać dobre Prosecco, czy Soave? Z jakim winem podawać aromatyczną rybę, czy ser Coulommiers de Caractere? Jak odróżnić beczkę amerykańską od francuskiej? Na te i wiele innych pytań uzyskaliśmy odpowiedzi, na pierwszym zlocie blogosfery winiarskiej zorganizowanej przez Winicjatywę.
Musimy przyznać, że to wielka przyjemność spotkać ludzi, dla których wino nie jest jedynie nadużywanym dziś słowem "pasja" ale jest życiem i sztuką, tworzoną ich zmysłami. 

Duże uznanie dla organizatorów za perfekcyjne przygotowanie tego dnia, zaproszenie znakomitych gości i wybór doskonałych win. Z powodu innych obowiązków nam udało się wziąć udział tylko w drugiej połowie spotkania, ale za to w niezwykle interesującej i inspirującej.

Długo można by opowiadać o winach, które spróbowaliśmy, o smakowitych daniach które skosztowaliśmy.
Przekonaliśmy się również, że wino ma tyle żyć ile zmysłów każdy z nas potrafi włożyć w jego czucie. Kiedy o winie opowiada osoba, mająca muzyczne w tym np. jazzowe upodobania, to wówczas wino w kieliszku gra na pięciolini, na jego nutach; kiedy to robi sommelier wino staje się układanką smaków, każdy kolejny to połączenie, które tworzy całość.
Trudno opowiedzieć o wszystkich tych ciekawych doznaniach, są one też subiektywne, stąd skupmy się na najciekawszej pewnie dla Was części - czyli degustacji win włoskich prowadzonej przez Wojciecha Bońkowskiego. Jej atutem były nie tylko wspaniałe wina, ale sama osoba prowadzącego, którego kwieciste i pełne metafor komentarze stanowiły wspaniałe tło tej opowieści. Dla nas Wojtek to WINOPISARZ, no bo jak inaczej określić jego porównania: " Pies po totalnym historycznym rozkładzie, genetyczny schyłek z którym nic nie da się już zrobić"!
Ogółem spróbowaliśmy 12 win. Każde z nich miało własną historię i własne atuty. Chcielibyśmy zwrócić uwagę na kilka z nich.

piątek, 7 marca 2014

Winnice Południa - relacja z degustacji

Tak jak obiecaliśmy, przybliżymy Wam dziś nasze wrażenia z wczorajszej degustacji. 

Próbowaliśmy win z małej winnicy Bodega Pardo Tolosa, położonej w regionie Manchuela, niewielkim winiarskim zakątku na wschód od potężnej La Manchy. Producent jest dość młody, pierwsze wina wypuścił na rynek w 2008 r. Widać, że ciągle się uczy, ale te kilka win już było bardzo ciekawych. 

Na pierwszy ogień poszło Mizaran Macabeo 2012, jedyne białe w tym zestawie. Wyprodukowano je w 100% z Macabeo, typowo hiszpańskiej odmiany winorośli. Wino miało bardzo ładny, jasny kolor. W nosie dominowały owoce tropikalne, banany i gruszki. Dzięki temu, że leżakowało przez miesiąc w beczce, wino zyskało na głębi i smaku. Obok wspomnianych owoców, wyczuwaliśmy nuty wanilii. 
Robert: Dla mnie duże pozytywne zaskoczenie. Po białych winach nie oczekuję cudów, ale to mnie urzekło. Moja ocena to 82/100.
Marta: Dla mnie faworyt wieczoru, lekkie, matowe, o białych krawędziach. Cudownie rozprowadzało się w ustach, nie rażąc żadnym przesytem. Nadal zamykam oczy i czuję jego lekkość, cudowną woń i delikatny smak. Moje 88/100!
cena: 36 zł

Kolejna butelka to Mizaran Rose 2011, wyprodukowana w 100% z odmiany bobal. Szczep jest skarbem tego czarodziejskiego regionu. Jego nazwa, jak wspomniał prowadzący degustację Maciej Szczech, pochodzi od tego, że dojrzałe grona układając się na krzewie tworzą głowę byka. Było to nasze pierwsze spotkanie z bobalem. Jak na wino różowe, przyznajemy że miało głęboki kolor, niemal wchodzący w czerwień. Zapach przywodził skojarzenia z landrynkami, truskawkami i melonem. W smaku podobnie owocowe, nieco matowe na języku.
Robert:  Nie mogę się zdecydować co sądzić o różowych winach. Pewnie latem smakowałoby mi bardziej, teraz mogę mu dać co najwyżej 80/100.
Marta: Gdybym miała smakować je z zamkniętymi oczami trudno byłoby mi później uwierzyć, że było różowe - miłe zaskoczenie i pozytyw dla cienistych nut. 80/100.
cena: 33 zł

czwartek, 6 marca 2014

Czwartkowy wieczór w Winnicach Południa



Dziś mieliśmy przyjemność wziąć udział w degustacji hiszpańskich win z małej winnicy Bodega Pardo Tolosa, w naszej ulubionej winiarni Winnice Południa. Załączamy Wam kilka zdjęć, niech będą przedsmakiem naszej jutrzejszej relacji z tego miłego wieczoru. Jutro recenzja degustowanych win i niespodzianka dla czytelników.

środa, 5 marca 2014

Łatwe i przyjemne - Vegaval Plata Garnacha, 2011


Garnacha to trzeci pod względem powierzchni (uprawy) szczep w Hiszpanii. Daje on zazwyczaj bardzo żywe, lekkie i owocowe wina, łatwe i przyjemne w piciu, o małej ilości garbników. Skoro dziś gra reprezentacja Polski, to zamiast tradycyjnego piwka do meczu, chcieliśmy postawić na jakieś lekkie wino - Vegaval Plata z winnicy Miquela Calatayud, rocznik 2011. Producent pochodzi z Valdapenas, czyli południowej części La Manchy. Wytwarza szeroką paletę win, od gran reserva, po tańsze jedno-szczepowe butelki, jak i ta opisywana właśnie przez nas.

Wino zostało wyprodukowane w 100% z garnachy i idealnie oddaje charakter tej winorośli. Ma bardzo ciemny, głęboko czerwony kolor wewnątrz kieliszka i przezroczysto różowy na jego brzegach. Po zamieszaniu zostawia pięknie spływające łzy, świadczące o sporej ilości alkoholu (13,5%). Jednak tej "mocy" zupełnie nie czuć w butelce, nie przysłania ona smaków i aromatów.

Pierwszy zapach przynosi na myśl zioła i trawę. Po delikatnym pomieszaniu zaczynamy czuć wyraźny owoc: truskawki i czereśnie. Wino jest orzeźwiające, świeże i rześkie. W ustach lekko kwaskowe, ale wyważone. Czujemy bukiet czerwonych owoców, wiśnie, śliwki, truskawki. 

Robert: Owoc, owoc, owoc - tak można opisać to wino. Ale czy to minus? Nie dla mnie. Lubię takie proste, rześkie wina, pełne radości i zabawy. Do picia wieczorem jest więcej niż odpowiednie. Zasłużone 85/100.

Marta: Wiadomo nie od dziś że wino jest kobietą, ale tylko to które swój aromat zostawia w zmysłach nawet po zamknięciu butelki... Dawno po jednym kieliszku czerwonego wina nie potrafiłam powiedzieć tyle o jego smaku i zapachu. Ja skromny amator mówię tak takim degustacją, nawet jeśli łzy na kieliszkach krzyczą: uwaga na alkohol. Moje szczere 87/100.

Duże zaskoczenie - nie spodziewaliśmy się tak przyjemnego i łatwo "przyswajalnego" wina. "Fresco i elegante" widniejące na etykiecie idealnie opisują to wino. Pozostaje też nieodparte przekonanie, że każdy kolejny kieliszek podawany przy innych okazjach, spotka się z uznaniem (będzie naszym wieczorowym pewniakiem).  W swojej kategorii cenowej (18 zł w Almie) zdecydowanie wybija się ponad dyskontowe odpowiedniki. Żałujemy, że wyłowiliśmy w sklepie ostatnią butelkę :). 

poniedziałek, 3 marca 2014

Nie tym razem - Sangiovese Toscana 2012, Cecchi

Dziś spróbowaliśmy tak niedobrego wina, że zastanawialiśmy się, czy w ogóle je opisywać. Warto to jednak zrobić, by ostrzec innych :)

Ale od początku... Planowaliśmy na kolację zrobić sałatkę z szynki parmeńskiej i winogron. Szukaliśmy jakiegoś wina, aby niezobowiązująco wypić kieliszek. Skoro szynka była z Parmy to i wino powinno być z Włoch. Wybór padł (ze względu na ładną etykietę) na Sangiovese Toscana 2012 od Cecchi z Biedronki.

Jest to wino o klasie IGT (Indicazione Geografica Tipica), czyli tzw. wino regionalne. Do tej pory kilka razy trafialiśmy na dość dobre wina tej klasy, niczym nieustępujące klasycznym DOC, czy DOCG. A tu taka niespodzianka!

O ile jeszcze przy sałatce wino było nawet znośne, to już pite solo wypadło tragicznie. Mimo ładnego truskawkowego koloru, w głębi mieniącego się fioletem, wino ma nieprzyjemny chemiczny zapach. Dopiero gdzieś daleko w tle ledwo da się wyczuć jakieś owocowe nuty. Smak jest jeszcze gorszy: przeraźliwie kwaśny, bardzo przez to zaburzone. Nie byliśmy w stanie wyczuć żadnych konkretnych aromatów.

Nad tym winem nawet nie ma co się rozwodzić, dość powiedzieć, że dajemy mu 67/100 (Robert) i 65/100 (Marta) ...punktów.

Jesteśmy zawiedzeni - wydane 20 zł wydane to zdecydowanie za dużo. Tak słabego wina dawno nie piliśmy. Tym razem spory minus dla Biedronki, za stawianie tego na swoich sklepowych półkach.

niedziela, 2 marca 2014

O to właśnie chodzi - Marques de Toledo Reserva 2009

Po dwóch ostatnich mało zachwycających tempranillo, cierpliwość naszych kubków smakowych na tyle się wyczerpała, że postanowiliśmy tym razem sięgnąć po sprawdzoną markę - Marques de Toledo Reserva 2009 z Bodegas Juan Ramon Lozano, wyprodukowana w La Manchy w 100% z tempranillo.

Na wino to trafiliśmy jakiś czas temu, zupełnie na chybił-trafił, kupując kilka butelek w Almie. Najpierw poznaliśmy jego młodszą siostrę Crianze, kilka dni później sięgnęliśmy i po Reservę. Te wina są dla nas kwintesencją hiszpańskiego winiarstwa. Z wyraźnym owocem i nutą drewna w tle. Mają w sobie soczystość i nieco szorstkości, nadają się do picia solo, ale świetnie też komponują się z ciemnymi mięsami, czy serami. Przez tą uniwersalność nie tracą jednak na wartości.

Wino ma piękny głęboko czerwony kolor, przechodzący nawet w czerń. Jest połyskliwe i bardzo ładnie zbudowane. Ma niezwykle aromatyczny zapach, z wyraźnie wyczuwalną dębiną. W tle czujemy ciemne owoce - wiśnie i porzeczki - czekoladę i nuty ziemiste. Smak jest bardzo zharmonizowany. Wino nie jest ani za kwaśne, ani za słodkie. Taniny choć wyczuwalne, nie przesłaniają nut owocowych. Delikatny, rozpływający się w ustach finisz pozwala na długie delektowanie się smakiem tej butelki. Mimo zawartości 13% alkoholu, w żadnym momencie nie wybija się on ponad opisane aromaty.

Robert: To jest właśnie to. Tempranillo w pięknej postaci. Nieco szorstkie, ale i okrągłe w ustach. Aromaty z każdym oddechem i łykiem odkrywają przede mną nowe wymiary przyjemności. Mógłbym je pić codziennie. Dumne 88/100.

Marta: Cała hiszpańska rozkosz zamknięta skromnym korkiem w jednej butelce. Wino spełniło większość moich amatorskich wymagań, przyjemny owocowy zapach, delikatny i subtelny smak tempranillo. Mój faworyt hiszpańskiego szczepu! 89/100

Wydane 32 zł to lepsza inwestycja niż kupno kilku innych butelek z dyskontu. Z drugiej strony nie jest to cena zbyt wygórowana za taką paletę smaków, jakie daje nam to wino. Nie wychodźcie z Almy (która jest wyłącznym importerem) z jedną butelką, bo i tak zaraz będziecie wracać po więcej :)