Crianza, to wino starzejące się przez 12 miesięcy w beczkach (tutaj z amerykańskiego dębu) oraz dodatkowo 2 miesiące w butelkach.
W kieliszku wino prezentuje ładny ciemny kolor. Jest nieprzezroczyste, z delikatnie zarysowującą się obręczą. Łzy słabo widoczne. Początkowo w nosie dominował alkohol, zapach był ostry, kręcący ale nie odpychający, raczej zapraszał do dalszego próbowania. Gdy wino pooddychało, ujawnił się bukiet czerwonych owoców, malin i truskawek, gdzieś w tle delikatnie pachniało też beczką. Zapach jest bardzo elegancki, ładnie zbudowany.
Smak trochę rozczarowuje. Jest zrównoważony, delikatny alkohol miesza się ze słodyczą. Nuty owocowe są jakby przytłumione, sama beczka też nie wybija się na pierwszy plan. Taniny są bardzo delikatne i także nie za wiele da się powiedzieć o finiszu.
Robert: To wino poprawne. Nie można doszukać się w nim wad. Niby wszystko się zgadza, jest smak, jest zapach, jest równowaga, ale brakuje mu trochę zadziorności. Takiego wina spodziewałbym się po konserwatywnym Bordeaux, a nie ognistej Hiszpanii. Dlatego daję mu tylko (a może aż) 81/100
Marta: Mnie wino intrygowało, nierówność smaku i zapachu wytrąciła przyjemne doznania, przyznaję że nie przypuszczałam, że jest z Biedronki! Faktycznie w pierwszej fazie królował alkohol, ale kiedy wino pooddychało wytrąciły się subtelne owocowe nuty. Moje 81:)
Biorąc pod uwagę stosunek ceny (19,99 zł) do jakości - wino wypada znakomicie. Taka klasyczna Rioja, bez drapieżności, ale z klasą. Wydaje się, że czas zrobił już dobrą robotę. To tylko Crianza, z rocznika 2010, trochę brakuje już jej ciała. Gdybyśmy próbowali ją rok czy dwa lata wcześniej pewnie powaliłaby nas na kolana. A tak jedynie siedzimy i kiwany nad nią z uznaniem:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz