Wybraliśmy zalegającą na półce od dłuższego czasu Saint-Emilion Grand Cru 2011 z Lidla. Saint-Emilion to jedna z najważniejszych apelacji prawego brzegu Bordeaux. Powstają tu wina o pełnym smaku, bardziej owocowe niż np. w Medoc. Niech jednak przy zakupie nie zmyli Was nazewnictwo etykiety. To nie jest wino z najlepszych stanowisk z Saint-Emilion. Wręcz przeciwnie zapis "grand cru", ale bez określenia "classe" oznacza wino znajdujące się (przynajmniej w teorii) na dole jakościowej drabinki. Niestety na ten haczyk łapie się wielu początkujących fanów wina. Nasz wybór na szczęście był świadomy, a cena 29,99 zł w Lidlu i tak wydawała się zachęcająca jak na podstawowe Bordeaux.
Wino pochodzi od Unii Producentów Saint-Emilion. Nie jest to żaden renomowany producent, a zrzeszenie wytwórców nie mających prawa posługiwać się "lepszymi" markami i niejako zmuszonymi produkować wina pod tą zbiorczą nazwą.
Czas na konkrety:
Butelka to połączenie szczepów Merlot, Cabernet Franc i Cabernet Sauvignon. Wino w kieliszku ma bardzo ładny purpurowy kolor, z delikatną obręczą i refleksami. Zapach nie jest mocno intensywny, ale przyjemny. Dominują nuty beczkowe, drzewne i ziemiste. Tło stanowią aromaty wiśniowe. W smaku czujemy rozsądną kwasowość, nienachalny owoc i średnie taniny. Wino jest surowe, może bez jakiejś wielkiej głębi, ale zrobione ze smakiem.
Robert: Jeszcze jakiś czas temu powiedziałbym, że to wino jest kiepskie. Widzę, że mój gust też ewoluuje, bo teraz mi smakuje. Może nie porywa, nie wpadam nad nim w zachwyt, ale potrafię docenić jego prostotę. Stąd daję 85/100.
Marta: Proste nie znaczy banalne.Tajemnica aromatu i zapachu daje wiele do myślenia.
Moje 83/100!
Moje 83/100!
Czas uczy pokory wobec Bordeaux.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz