czwartek, 26 czerwca 2014

Casa Silva w Wejman Wine Barze - relacja

Wielkim fanem win z Chile nie jestem. Wydają się w większości do siebie podobne, epatują łatwą i przyjemną owocowością, ale co najważniejsze brakuje w nich jakiegoś drugiego dna. Dlatego głównym powodem, dla którego wybrałem się na wczorajszą degustację win z winnicy Casa Silva, była chęć poznania nowego miejsca na winiarskiej mapie Warszawy - Wejman Wine Bar.

Casa Silva to winnica leżąca w Colchagua Valley - drugim obok Maipo Valley najbardziej znanym regionie winiarskim Chile. Jak opowiadał nam prowadzący degustację Benoit Grima, rodzina Silva wywodzi się z Saint-Emilion w Bordeaux, a do Chile przeniosła się pod koniec XIX w. Stała się dzięki temu pierwszym zagranicznym rodem, który założył winnice w Dolinie Colchagua. Obecnie familijny biznes prowadzi czwarte i piąte pokolenie winiarzy. Przyświeca im idea - połączyć "power" win z Nowego Świata z elegancją Europy. Dodatkowo przykładają dużą wagę do terroir: posiadają pięć stanowisk w różnych częściach Doliny, tak, aby do każdego szczepu dobrać najlepsze dla niego warunki.

Próbowałem trzech butelek:

Dona Dominga Charodonnay - Samillon
Dwuszczepowe wino, zmieszane w proporcjach 85% do 15%; 10% Chardonnay dojrzewa przez trzy miesiące we francuskich beczkach, cała reszta w niewielkich stalowych zbiornikach. Ładny soczyście żółty kolor, w nosie delikatne, maślane nuty, do tego tropikalne owoce. W ustach niska kwasowość i elegancka nieprzesadzona owocowość z lekko gorzkim finiszem. Wino proste, ale dobrze zrobione, lekkie i świeże, choć brakuje mu trochę ciała.
Wino to smakowało mi najbardziej!
cena: 39 zł 

Dona Dominga Cabernet Sauvignon - Carmenere
Proporcje tej butelki to: 70% Caberneta i 30% flagowego szczepu Chile - Carmenere. 15% wina dojrzewa przez 4 miesiąca w beczkach. W nosie nuty ziołowe, czarna porzeczka i papryka; w ustach niska kwasowość, dobry ekstrakt, długi malinowy finisz, taniny dość delikatne. Całość dobrze wyważona, owocowość nie jest przesadzona, ale czegoś w tym winie brakowało.
cena: 39 zł

Carmenere Reserva 2011
Jedna uwaga: oznaczenie "reserva" znane np. z Hiszpanii (tam wskazuje, że wino dojrzewało przez 3 lata, z czego rok w beczkach). Ta definicja w Chile nic nam nie mówi o winie, ponieważ nazwa nie jest zastrzeżona a każdy producent stosuje ją zupełnie dowolnie. Akurat to wino dojrzewa we francuskich beczkach przez 8-9 miesięcy; bardzo aromatyczne, nieco pieprzne, w smaku dobrze wkomponowane, ale wyraziste taniny, przy tym dużo owoców. W tle nuty ziołowe i wędzone; mogłoby być nieco bardziej skoncentrowane.
cena: 61 zł

Chilijski, bardzo przyjemny wieczór, potwierdził moje odczucia co do win z tego kraju. Bo choć ich owocowość jest dominująca, to dla mnie nabiera zbyt dosłownego charakteru. Łatwe w odbiorze, ale nie zmuszające do myślenia. Poleciłbym je na spotkanie z przyjaciółmi, gdzie stanowiłoby tło wieczornych rozmów.

Muszę przyznać, że zdecydowanie bardziej podobał mi się sam lokal. Przytulny, ładnie wykończony, z naprawdę ciekawą ofertą win w atrakcyjnych cenach. Na miejscu możemy spróbować już na kieliszki co najmniej 30 butelek, a w towarzystwie prostych przekąsek skusić się na głębszą degustację. Na uwagę zasługuje zwłaszcza Lengwedocja, której degustację opisywaną już na blogu z nostalgią powspominaliśmy. 

Inspirująca rozmowa w kameralnej atmosferze, jaka wytworzyła się tuż po samej degustacji była największym plusem wieczoru. Obsługa lokalu dała się poznać jako osoby z prawdziwą pasją i zamiłowaniem do winnego świata. Takie miejsca nie tylko inspirują, ale dużo uczą i na pewno chce się do nich wracać, choćby po to by podzielić się spostrzeżeniami na temat zakupionych do zdegustowania w domu langwedockich pozycji.

Robert

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz