piątek, 25 kwietnia 2014

Warto zainteresować się Langwedocją

Do wczoraj Langwedocja i Roussillon były dla nas białymi plamami w naszym świecie win. Na szczęście po degustacji zorganizowanej przez Winicjatywę jest już inaczej.

Marta nie mogła razem ze mną wziąć w nim udziału, dlatego poniższy tekst jest spostrzeżeniami mojej pary oczu i wrażeniami jednych ust :).

Na degustacji promowało się 21 winnic. Udało mi się spróbować może z 1/3 z tych zasobów. Prawdziwym gwoździem programu były dwa seminaria prowadzone przez Wojtka Bońkowskiego. Podczas pierwszego przybliżył nam typowe dla Langwedocji odmiany winorośli, a w drugim porównał terroir poszczególnych apelacji. Łącznie w panelach spróbowałem 28 win, które doskonale przybliżyły charakter Langwedocji i dały solidne teoretyczne podstawy wiedzy o tym regionie.

Im dłużej słucham Wojtka, tym mocniej utwierdzam się w przekonaniu, że potrafiłby zainteresować opowieściami nawet o "zaletach" win El Sol, czy Sophia. Nie zabrakło ciekawych porównań win do uścisku ręki Juranda ze Spychowa czy określeń szczepu carignan jako Andrzeja Leppera francuskiego winiarstwa :). 

Po tych kilku godzinach z pełnym przekonaniem mogę stwierdzić, że południowy-zachód Francji to interesujący winiarski region, z winami o różnorodnej budowie i gatunku. Mamy tam wina proste, owocowe, lekkie, a z drugiej strony potężne, mocarne, beczkowe butelki z potencjałem starzenia się nie odbiegającym od topowych Bordeaux. Biorąc pod uwagę, że jest to największy winiarski region Francji, produkujący więcej wina niż choćby całe Chile, śmiało mogę stwierdzić, że każdy znajdzie tam coś dla siebie.

Kilka win, które szczególnie polecam:

Grand Vin Red z Chateau D`Angles 2008 - mimo, że wino ma 7 lat, wciąż zaskakująco dużo w nim owocu;  w nosie wędzona śliwka, delikatne taniny, dobra kwasowość, do nabycie w cene 89 zł w Enoteca Nova.

Virgile Rouge 2006 od Domaine Virgile Joly - wino starzone 12 miesięcy z stalowych kadziach i 12 miesięcy w beczce, dominuje aromat porzeczki, mocne taniny, ale całość dobrze zbalansowana.

Capitelle de Centilles 2004 z Clos Centilles - 100% mało znanego szczepu cinsault, jak określił je Wojtek: to szczep znienawidzony w Langwedocji, taki "szczur", czy "ziemniak". Kiedyś główny szczep i to z niego słynął ten region, pijał go Ludwik XIV. Obecnie szczep nieco zdegenerowany, stracił kolor i ekstrakt, tym większy szacunek dla produceNta, że z czegoś takiego zrobił tak dobre wino, pytanie czy to zasługa 100-letnich krzewów, wyciskania gron nogami, czy dwóch lat w kadziach (i zero beczki!)?
Wino pełne kształtów, rześkie, może nie eksploduje owocami, ale całość jest bardzo dystyngowana i dobrze ułożona;

La Petite Siberia 2011 z Domaine du Clos de Fees - klasyka i dla mnie największy hit tego dnia, 96% grenache, 2% syrah i 2% mourvedre. Wino cały czas bardzo młode, w nosie nuty dżemu z ciemnych owoców, jagody, w tle aromaty dymne i beczkowe, w smaku aksamitne, owocowe. Już teraz rewelacyjne, aż strach pomyśleć jakie będzie za kilka lat, gdy jeszcze dojrzeje. Niestety cena - 200 euro - na razie nie na nasz portfel :(.

Podsumowując - warto zainteresować się Langwedocją! Dla tych z was, którzy lubią wina owocowe, gęste, bogate w aromaty - to region, który musicie sprawdzić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz