Malbec to szczep, w którym fan wina albo się zakocha, albo go znienawidzi. Daje wina silnie skoncentrowane, mocno owocowe, ale z dużą ilością tanin. Argentyńscy winiarze niestety lubią dodatkowo te cechy podkreślić. W efekcie często powstają wina przesadzone, nadmiernie taniczne, o zachwianej równowadze. My na szczęście trafiliśmy na odpowiednią butelkę.
Portillo Malbec 2013 od Bodegas Salentein pochodzi z najsłynniejszego winiarskiego regionu Argentyny - Mendozy. Jednym z jego skarbów jest wino, a drugim wołowina. Takie jest też klasyczne połączenie malbeca - stek. My również taką przyrządziliśmy kolację.
Same wino ma przepięknie głęboki, nieprzezroczysty kolor, w barwach soczystej, dojrzałej wiśni. W nosie jest owocowe, ale bez narzucania się. Czujemy wiśnie, śliwki, porzeczki, ale też dojrzałe maliny. Nuty beczkowe są nieco schowane, delikatnie w tle wyczuwa się zioła i drewno.
Usta są ostre, ale przyjemne. Najpierw czujemy dobrą kwasowość, która przechodzi w owocową słodycz. Taniny są mocne, twarde, ściągające. Wino jest niesamowicie długie, z naprawdę przyjemnym pieprznym finiszem.
Robert: Surowe, męskie wino. Ze stekiem współgrało rewelacyjnie. Ale gdy mięsko się skończyło, sam malbec nie stracił na wartości. Jak argentyński cowboy chwyciłem to bycze wino za rogi. Wiem jedno - malbec trafi na stałe do mojego winnego menu - to jest mój styl. 86/100
Marta: Mój nie. Smakowało ale Gaucho nie jestem. 81/100
Do steku pewny wybór. Do picia solo trzeba mieć charyzmę. Ale jeśli ktoś lubi wina z charakterem, nieco ostre, może nie do końca zbalansowane - lasso w dłoń i spróbujcie upolować jakąś butelkę :). My swoją zdobyliśmy w Dobrych Winach przecenioną na 31 zł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz