sobota, 10 maja 2014

Riesling #2 - Rudolf Müller Spätlese z Almy


Weekend to czas kulinarnych eksperymentów. Na talerzach pojawił się więc stek z tuńczyka w marynacie sojowo-sezamowej z risotto i brokułami na parze. Ryba o orientalnym i mocnym aromacie, wymagała wina bardziej finezyjnego niż jakieś chardonnay. Zdecydowaliśmy się na szczep, który w teorii dobrze łączy się z dalekowschodnimi smakami - rieslinga.

Wszystko to pozwoliło nam porównać tę butelkę 
Rudolf Müller Riesling Spätlese 2013 z pitym w majowy weekend - Steinmühle. Wino pochodzi z Doliny Mozeli, miejsca gdzie powstają jedne z najbardziej ekspresyjnych win z tego szczepu. Opisywaną butelkę zakupiliśmy w Almie w cenie 33 zł.

W kieliszku wino ma typową dla rieslinga słomkową barwę białego złota, a także niską zawartość alkoholu (8%), stąd nie zostawia łez na szkle. W nosie czujemy przed wszystkim kwaśne, soczyste jabłka (może antonówki) i gruszki. Ale tło to również aromaty: maślane, biała czekolada i wanilia.

Ten przykład rieslinga jest zdecydowanie bardziej kwaskowy od poprzedniego. Mimo, że mamy tutaj winogrona z późnego zbioru, słodycz jest bardzo słabo wyczuwalna. Mieszają się smaki gruszki, ale też nuty gorzkawe, przypominające orzechy. Wino jest ożywcze, rześkie.

Jeśli chodzi o połączenie tej butelki z naszym obiadem, to wysoka kwasowość tej butelki dobrze skomponowała się z aromatami ryby i jednocześnie łagodnością risotto.

Robert: Z obiadem było znakomite, ale później gdy degustowaliśmy je solo, ta wysoka kwasowość była dla mnie trudna. Z drugiej strony wino żywe, radosne, orzeźwiające. Daję 82/100.


Marta: Dokładnie! Jest żywe i kwasowość to chyba właśnie taki element, który podkręca w winie jego energię i moc. Na początku trochę przeraził mnie wysoki poziom odczuć generowanych przez ten komponent. Nauczyłam się już jednak, że to co na początku do mnie nie trafia, potem okazuje się największą zaletą wina i tym razem nie było inaczej. W Riesling'u zaczynam się powoli zadurzać - tyle smaków kwasowości przede mną, tyle żywych wyzwań, że aż chce się "żyć". Moje 83/100.

W związku z nowym layoutem chcemy wprowadzić podsumowanie, które pozwoli stworzyć na blogu jakąś formę klasyfikacji, może bardziej przystępną niż nasze 100-punktowe oceny i jednocześnie bardziej zobiektywizowaną. 


Skala jaką chcemy przyjąć to wina:
niepijalne - kiepskie - średnie - dobre - bardzo dobre - rewelacja.

Tą butelkę klasyfikujemy jako dobre

2 komentarze:

  1. Czyli klasyczna skala ocen ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie rezygnujemy ze skali 100-punktowej, bo ja lubimy i w naszych subiektywnych podsumowaniach będziemy ją nadal stosować, ale jak ktoś chce szybko zobaczyć nasze ogólne wrażenie, to taka bardziej "szkolna" skala jest przystępniejsza :).

      Usuń