sobota, 17 maja 2014

Riesling #3 - Kendermanns Riesling Kabinett 2013 (Alma)

Ruszamy w głąb krainy rieslinga. Porzucamy wersje słodkie i zmierzamy w stronę wytrawności. Na razie zatrzymaliśmy się gdzieś pośrodku, bo w kieliszkach mamy Kendermanns Riesling Kabinett 2013.

Kebinett wskazuje na wino półsłodkie. Nasze ma 34,4 g./l cukru resztkowego, a pochodzi, tak jak jego poprzednik z Doliny Mozeli. 

W kieliszku to delikatna barwa typowego rieslinga. Jest jasno-żółte, z delikatnym połyskiem. Lekkie (8,5% alkoholu) - stąd nie mamy na ściankach łez. Aromat jest rześki i świeży. Jest dobrze! Czujemy przede wszystkim owoce - tym razem nos podpowiada nam, że to brzoskwinie i jabłka. Ale w tle też się sporo dzieje: masło i papirus.

Nos porywa - smak rozczarowuje. W porównaniu do poprzedników, kwasowość nie jest tak wysoka, zbalansowana przez cukier. Brakuje tej rozpiętości pomiędzy smakami, takiej wiosennej seksowności rieslinga, którą przecież zapowiadał zapach. W ustach jest to uśrednione i niestety sprawia to, że po kilku kieliszkach wino jest dość nużące i mdłe. Nie ma jakiejś wielkiej głębi, polotu, nie rzuca na kolana. Ba, nawet nie podrywa z sofy. Jedyne, co zostaje w pamięci to orzechowy, gorzki finisz.

Robert: W tym winie odnalazłem mineralność (no wiem, wiem, że ponoć tak się nie mówi), z której słyną rieslingi. To było na plus i przez chwilę wydawało mi się, że wino mnie porwie, ale niestety, na dłuższą metę okazało się kiepskim kompanem. Głównie za sprawą smaku, który zamiast nieść orzeźwienie - męczył. Dla mnie to taki mężczyzna po 60-ce, opowiada kobietom bajki, a jak przyjdzie co do czego to już niewiele może... Stąd jedynie 80/100.

Marta: Robert przyłożył się do komentarza, więc nie będę silić się na górnolotne metafory :) Z drugiej strony, jakie to smutne że mężczyźnie wydaje się że po 60 to niewiele już może :) Riesling to moja bajka, podoba mi się sensualność jego zapachów i życie w smaku; tym razem faktycznie wystąpiła pewna nierówność, ale to nadal jest mój klimat! 81/100

Świetny wybór do cioci na imieniny. Rodzinka będzie zadowolona, że wino nie jest kwaskowe i butelka rozejdzie się w oka mgnieniu - gwarantujemy :).  A i cena (33 zł w Almie) nie zrujnuje kieszeni. 

Niestety ocena ogólna - średnie.

3 komentarze:

  1. Jakby ktoś wyciągał opinię o tempranillo na podstawie tego jak smakuje rioja z marketu albo o sangiovese na podstawie chianti za 25 zł, to zabrnąłby w ślepą uliczkę. W Almie chyba nie ma żadnego dobrego rieslinga, Kendermans to producent niemal przemysłowy, więcej wycieczek do Winnego Garażu polecam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wyciągamy opinii o rieslingu jako takim, ale o tej butelce - która była najsłabsza wśród tych próbowanych. Rzeczywiście potwierdza się, to co zauważyła Winicjatywa, że w okolicach 30 zł trudno o fajnego rieslinga. Masz rację Marcinie, do Winnego Garażu z chęcią znowu się wybierzemy, tylko czasu ciągle brak :)

      Usuń
  2. No niestety u nas trudno. Podstawowy riesling od bardzo dobrego producenta kosztuje w Niemczech 8-9 euro, od przyzwoitego 6-8...

    OdpowiedzUsuń